Matka drzeworytnika
Bibliografia
– Pan jest stolarzem?
– Tak.
– A ja jestem drzeworytnikiem.
– Rzeźbiarzem?
– Nie. Wycinam w desce, pokrywam ją farbą i odciskam na papier.
– Aha.
– Czy mógłby pan skleić dla mnie kulę z drewna?
– Kulę?
– Do toczenia.
– Jaką dużą?
– Żeby miała metr w obwodzie.
– Taką wielką?
– Zaraz, zaraz obliczę; promień 16 cm.
– A… taka. Zrobi się.
– Ile będzie kosztowała?
– Jakoś się dogadamy.
– Dobrze.
– Ale co to będzie?
– Drzeworyt z kuli.
– Co?
– Zamiast ciąć w desce, będę wycinał na drewnianej kuli.
– I co?
– I wytnę, pokryję farbą wydrukuję.
– Ale jak?
– Na przykład turlając.
– Nie mogę sobie tego wyobrazić.
– To proste… będę rozwijał obraz z powierzchni kuli na płaszczyznę papieru.
– Ale jak?
– A co pisze w długopisie?
– Tusz.
– Kuleczka.
– Ale pan sobie to wymyślił!
– Ja tego nie wymyśliłem.
– A kto ?
– Nie wiem. Kule z drewna toczono już w czasach Platona.
– To pomysł Platona ?
– Gdzie tam. To moja idea. Ale czy ona jest rzeczywiście moja?
– A czyja?
– Znalazłem ją.
– Wódeczki czy piwka? – przerywa satyryk Zenek.
– Wódeczki.
– Również.
– Wie pan, z deski na papier to rozumiem, ale z kuli… Jak pan już wydrukuje, to musi mi pan koniecznie pokazać te drzeworyty. Jestem ciekawy, co z tego wyjdzie.
– Sklei pan kulę za tydzień ?
– No, za dwa. Ale niech pan mi jeszcze wytłumaczy, jak to będzie się drukowało.
– Panie, ja sam jeszcze tak do końca nie wiem. Mam ideę i to jest na razie najważniejsze. A może to utopia? Zobaczymy.
– Ale jak z tej kuli będzie pan te wzory odciskał, żeby były równe?
Zenek podaje nam w kieliszkach żubrówkę i wznosi toast:
– Za kubizm Picassa i kulizm Nowickiego!